Hej, słowo "milf" zawsze jakoś brzmiało dla mnie ekscytująco, nomen omen, no ale teraz to ja siebie w tym słowie odnajduję, co wydaje mi się takim life's little plot twist. Randkowanie w tej nowej roli to całkiem nowa historia, zupełnie inne doświadczenie niż kiedy byłam młodsza i bezdzietna. Zauważyłam, że dla niektórych jestem jak taki fantazyjny trofeum, a dla innych no cóż, zwyczajne no-go, bo przecież 'baggage'. Ale wiecie co? To też świetny filtr ludzi, którzy nie są gotowi na poważniejsze relacje albo otwartość na różne życiowe scenariusze. Dla mnie sztuką jest pozostać wierną sobie i nie wpadać w czyjeś wyobrażenia o milfie, ale też nie ignorować własnych potrzeb i pragnień. Kluczem jest komunikacja i ustalanie granic - być może brzmi to banalnie, ale na prawdę działa. Nie ma sensu marnować czasu na tych, co nie potrafią zrozumieć, że jesteś pakietem premium - z dodatkami w postaci doświadczenia życiowego i macierzyństwa. I hej, to też forma selekcji naturalnej – tylko najsilniejsi przeżyją w moim świecie randek!