Wiemy wszyscy, jak stres i zmęczenie potrafią zabić ochotę na seks, no nie? Ciągłe gonienie za deadline'ami w robocie, albo nawet problemy osobiste, mogą sprawić, że ostatnią rzeczą, na którą mamy ochotę w łóżku, jest skok w bok. Z drugiej strony, dobra sesja miłosna teoretycznie ma działać jak naturalny relaksant. Wydaje się to trochę jak zamknięty krąg, bo skąd wziąć energię na rozkręcenie takiej sesji, gdy jesteśmy zmęczeni jak nigdy? Może macie jakieś swoje triki lub sposoby, które pomagają Wam odbudować tę intymną energię, gdy stres chce Was przytłoczyć? Ciekawa jestem waszych doświadczeń i metod radzenia sobie z tym.